materiały prasowe

Śliczności Nanuli

SERDECZNIE radzę, wstąpcie do Kotła Artystycznego przy ul.Mikołajskiej, gdzie swoje piękne malarskie prace wystawia znana i ceniona artystka gruzińska Nanuli Burduli - Taliashvili z Tbilisi.

Urodziła się w 1960 r. w Tbilisi. Jej ojciec Lewan Burduli, artysta parający się drzeworytem, był dla niej wzorem i nauczycielem. Dzięki niemu od dzieciństwa Nanuli „sztuka tworzyła jej świat”, w którym rysowanie czy rycie w drewnie różnych cudeniek, były jej codziennym zajęciem. Marzyła o nieznanych krajach, dalekich, pięknych światach. Ukończyła szkołę muzyczną i widziała siebie w przyszłości jako pianistkę, kompozytora, ewentualnie… psychologa. Okazało się, że jej prawdziwym powołaniem była jednak sztuka. W latach 1981-86 studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Tbilisi, na Wydziale Sztuki Użytkowej, w pracowni gobelinu. Jej pracę dyplomową gobelin-panneau w formie tryptyku, wystawiono na otwarciu Centrum Kultury Gruzińskiej w Wiedniu, gdzie zresztą do dziś pozostał. W czasie studiów zajmowała się też scenografią współpracując ze studenckim Teatrem Tbiliskiej Politechniki, reżyserowanym przez Irinę Bokuczawaę. Po ukończeniu Akademii (86 r.) została członkiem Gruzińskiego Związku Młodych Plastyków i Historyków Sztuki. 1988-89 pracowała w Teatrze Satyry i Humoru im.Czantladze jako scenograf. Następnie wykładała rysunek i podstawy tkania gobelinów oraz dywanów w Międzynarodowym Centrum Folkloru Gruzińskiego. Brała udział w wystawach zbiorowych w Państwowej Galerii w Tbilisi, oraz w Moskwie i Tallinie. Początkowo wystawiała jedynie gobeliny, a od roku 1994 także malarstwo. W latach 95-56 powstały cykle jej polskich prac.

- Podziwiam szczerze nie tylko Pani obrazy, na które składają się pejzaże, martwa natura i portrety – co świadczy o wszechstronności warsztatu i zainteresowań – także Pani gobeliny. Piękne, ale w przeciwieństwie do malarskich dzieł, bardziej realistyczne?!

- Gobeliny należą do moich pierwszych dokonań, tworzonych w czasach socrealizmu. Taka była wtedy tendencja w sztuce.

- Jest w Pani malarstwie mnóstwo „spojrzeń”: pejzaże są czytelne, piękne i oczywiście egzotyczne, gdy pokazuje Pani swoją Gruzję. Portrety mówią o urodzę gruzińskich kobiet, stanowiąc równocześnie fantazję kolorów i form. Są też płótna, których treści sugerują zabawy światłem, kolorem i jakąś tajemnicę… Co Pani w tej twórczej różnorodności jest najbardziej bliskie?

- Odpowiedziałabym, że najbardziej interesuje mnie stylizacja form i kolorów życia…

- Na krakowskim wernisażu były tłumy! Przyjechał nawet prezydent m.Warszawy! Niektóre obrazy zostały od razu sprzedane. Jest już Pani w Polsce znana, szczególnie w Warszawie, w której mieszka Pani zaledwie 2 lata. Czy przeniosła się Pani do naszego kraju na stałe?

- Mój mąż pracuje w Instytucie Fizyki w Warszawie - stąd mój pobyt w Polsce. Ale tęsknię za Gruzją i myślę, że po jakimś czasie tam wrócimy.

- Źle się Pani czuje w Warszawie?

- Ależ nie. Pobyt w Polsce stanowi dla mnie interesującą przygodę, zmianę, choć przyznam, że Kraków jest bardziej inspirującym miastem dla artystów. Wiele moich prac powstało w Polsce i te właśnie - poza gruzińskimi gobelinami - wystawiane są w „Kotle”. Wśród pejzaży malowanych z tęsknoty za ojczystym krajem, są też pejzaże polskie, dla mnie interesujące, przemawiające do mojej wrażliwości, a tym samym warte uwiecznienia. W warszawskiej Galerii ART są moje prace wystawiane i co mnie cieszy, kupowane.

- Jest Pani wiotką, piękną kobietą, o niezwykle miłym tembrze głosu,autentycznej skromności i jakby pewnej nieśmiałości. Co może Pani zdradzić o sobie?

- Należę do nieznośnych pedantek i bardzo konsekwentnych osób w dążeniu do celu. Jak każdy artysta, mam swoje kaprysy, których nie ujawniam na zewnątrz, wolę je przelewać na płótno, lub na instrument. Niestety,w moim polskim domu posiadam jedynie gitarę, ale jeśli zdarza mi się odwiedzić kogoś, kto ma fortepian, zasiadam natychmiast do grania. To mnie koi, przynosi radość, podnieca, inspiruje. Myślę, że moje umiłowanie do muzyki pogłębiło w jakimś sensie moje widzenie świata, które przekazuję jako malarka.

- Co Panią najbardziej zaskoczyło w Polsce?

- Przyjazny stosunek Polaków do Gruzinów i zauważalne spore podobieństwo charakterów przedstawicieli obu tych narodów.

- Myślę, że gruzińskie słońce wyczarowało tak niezwykłą artystkę.

Rozmawiała ALINA BUDZIŃSKA
Echo KRAKOWA 16 -18 sierpnia 1996 r.

powrót
realizacja artiga.pl